Nie wiedziałam jak mam postąpić . Jechałam w jednym samochodzie z osobą na którą byłam niesamowicie zła ,ale jednocześnie nie mogłam się na nią gniewać . Nie możliwym jest siedzieć przez tyle godzin w aucie i się nie odezwać . Chciałabym być już na miejscu . Chłopak chyba zauważył moje zakłopotanie , bo spojrzał na mnie i już chciał coś powiedzieć ale w ostateczności się powstrzymał . Nie mogłam już więcej usiedzieć w tak beznadziejnej sytuacji . Mimo oporów odezwałam się . -Zamierzasz coś w końcu powiedzieć -spytałam się patrząc w przednie lusterko .
-Myślałem , że się obraziłaś dlatego się nie odzywałem .-powiedział po czym dłużej przyglądał mi się w oczy po czym odruchowo odwrócił wzrok ,będąc widocznie zmieszany.
Westchnęłam -To nie tak ,że jestem obrażona,po prostu wiele się przez ostatni czas dzieje ,moje porwanie i na dodatek spóźniłeś sie .Przecież wiesz, że cała ta sytuacja jest dla mnie ważna .Justin -tu ponownie westchnęłam -ja nie potrafię sie na ciebie gniewać ,nawet gdybym bardzo chciala.
-Kylie , wiem że to wszystko co sie wydarzyło jest dla ciebie trudne ,ale zrozum nie chciałem żebyś w taki oto sposób sie o tym dowiedziała.Tak szczerze to nie miałem zamiaru ci o tym wogóle mówić .Jesteś dla mnie naprawde bardzo ,ale to bardzo ważna ,no kurwa zrozum cała ta sytuacja dla mnie także nie jest prosta.Cholernie ,skręca mnie gdy cierpisz .Uwierz mi ,jestes dla mnie bardzo ale to bardzo ważna .Ja cie po prostu KOCHAM
Spojrzałam na niego oniemiała ,czy on ,JUSTIN BIEBER ,szanowany bogacz i miliarder ,powiedział ,że mnie kocha ?Chyba się przesłyszałam
-Powtórz -powiedziałam próbując powstrzymać szeroki uśmiech wkradający się na moje usta.
-Podpuszczasz mnie -powiedział lekko zirytowany ale na jego usta także wkradł się mały uśmiech
-Powtórz albo ci nie wybaczę -powiedziałam udając obrażoną ,po czym obróciłam się od niego tak ,iż przed mną centralnie była szyba .
Justin złapał mnie za ramię po czym przekręcił ,przez co miałam na widoku całą jego twarz .Każde jej detale .
Także na mnie spojrzał .
-Justin -powiedziałam lekko spanikowana -patrz na drogę ,dobra wybaczam ci tylko patrz na tą cholerną drogę .Odwróć się
On nadal nie dawał za wygraną jednak co jakiś czas spoglądał na szosę .
-Justin ,proszę cię chcesz abym osierociła swoją siostrę ? Tylko ja jej zostalam.
Zaczęłam potrzasać jego ramieniem .Czemu on jest tak cholernie uparty? Niby co jakiś czas patrzy na ulicę ,ale i tak wprowadzi nas zaraz do grobu.Błagam ,niech się opanuję .
Zaczęłam nim trząść i telepać ,aby tylko skupił się na drodzę .A on w błogim spokoju nadal pół okiem patrząc na szosę zaczął cytować mi jakiś wiersz którego w tej chwili nie miałam nawet jak przez stres ogarnąć :
**Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie.**
Po chwili skończył ,po czym nad czymś wielce się zastanawiał ,ale patrząc już w drogę .Nagle zaczęło sie kolejne piekło ,znowu na mnie spojrzał po czym zaczął ponownie cytować,a mnie oblał zimny pot :
**Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma. **
Po zacytowaniu ponownie spojrzał się na drogę ,ale był już za późno .
powiedział :KOCHAM CIĘ PO CZYM POCAŁOWAŁ
Jedyne co pamiętam to wielki hałas i krzyk Justina .Wiedział ,że nie uniknie uderzenia z tirem który właśnie w nas wjechał .Ochronił mnie swoim ciałem .Jedyne o czym w tamtym momencie myślałam to ,to co się stanie z moją siostrą .Ja nie mogłam umrzeć ,nie teraz gdy mam ją zostawić na pastwę losu ,jest sama ,muszę walczyć.To się tak nie może skończyć ,nie dla niej............
*************************************************************************************************************************
KONIEC ROZDZIAŁU ,NIC WIĘCEJ CO SIĘ BĘDZIE DZIAĆ NIE MOGĘ WYJAWIĆ .JEDYNIE OSOBA KTÓRA BĘDZIE MI POMAGAĆ ,BĘDZIE O WSZYSTKIM WIEDZIEĆ
to jest niesamowite czekam na następny rozdział :**** <3
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz, aby twój blog pojawił się na spisie ff z Justinem to proszę o pojawienie się buttona na blogu, inaczej zgłoszenie zostanie zignorowane.
OdpowiedzUsuńhttp://justinbieberfanfictionpl.blogspot.com/
już jest :)
UsuńOstatnie zdania czytałam z płaczem proszę cię tylko o jedno aby Justin i ona nie umarli bo jak tak to zacznę płakać to jest niesamowite czekam na następny rozdział :( :( :*
OdpowiedzUsuń