Powiem wam tyle ..
Na początku nie wiedziałam co mam robić ,ale zrozumiałam ,że nie mogę myśleć tylko o sobie.
Chciałam powrócić do świata żywych .Byłam tego pewna .Tylko co miałam zrobić.
Zaczęłam krzyczeć w niebo głosy,lecz mój dźwięk nie wydobywał się z moich ust.
Byłam jak w jakimś zamkniętym pudełku.
Nie mogłam myśleć racjonalnie .
Ta sytuacja strasznie mnie irytowała.
Miałam już sobie powiedzieć ,że to koniec,ale w końcu coś we mnie pękło.
Zaczęłam słyszeć jakieś głosy ,niestety trudno mi było w tym momencie określić jakie dokładnie.
Musiałam się z tym oswoić .
Czas dłużył się niemiłosierne a ja nadal tkwiłam w tej nie określonej przez mnie sytuacji.
Zaczęłam skupiać się jeszcze bardziej .
Nie mogłam się teraz poddać .
Nie teraz .
Nie wtedy kiedy przeczuwałam ,że było już naprawdę bardzo blisko.
Zaczęłam napierać coraz bardziej na tę otaczającą mnie błonę .
Czułam ,że to w czymś pomoże.
Nie myliłam się.
Nagle zaczęłam nabierać sił ,czułam ,że wygrywam.
Zaczęłam słyszeć jeszcze coraz więcej dźwięków.
Można by powiedzieć ,że byłam w stanie już je zrozumieć .
Ale nie miałam na to nawet czasu.
Zdarzył się cud.
Poczułam ,że jestem już w swoim ciele .
Chciałam płakać ale jeszcze czułam ten paraliż.
-Jeszcze chwila-mówiłam sobie
Nagle zaczęły pikać jakieś dziwne urządzenia.
Słychać było krzątaninę jakiś ludzi.
-Siostro!!-krzyknął jakiś mężczyzna ,po tonie głosu mogłam zasugerować ,że był to koleś w średnim wieku.
-Ona jednak żyje!!-ktoś krzyknął
Nagle moje powieki dostały jakby pozwolenie na otworzenie się .
Mogłam otwierać je powoli bo światło było oślepiające.
Byłam z siebie dumna .
Udało się.
Ale coś nadal mi sie nie zgadzało.
Nadal nie mogłam ruszać rękami.
-Panno Jenner ,proszę poruszyć ręką -powiedział ten sam mężczyzna ,którego słyszałam wcześniej.
Tak jak mówił pan doktor ,próbowałam to zrobić ,ale nie byłam w stanie.
-Nie mogę,naprawdę -powiedziałam patrząc mu sie prosto w jego brązowe oczy nad którymi znajdowały się kruczoczarne brwi. Były one gęste i bardzo grube .Ku mojemu zaskoczeniu myliłam się,mężczyzna wyglądał na około 40 lat.
-Naprawdę pani nie może?-powiedział bardzo zszokowany ,nawet bardziej powiedziałabym ,niż ja tym faktem.
-Nie -powiedziałam,po czym dodałam -co sie dzieje ?
-Nie jestem w stanie tego określić ale to bardzo dziwne ,że nie może pani poruszać kończynami górnym jak i dolnym.Powiedziałbym nawet ,że bardzo niepokojące.
-Ale niech się pani nie martwi -dodał zbyt szybko dla mnie-zrobimy badania i dopiero wtedy się okażę czy jest problem czy go nie ma.
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||\
MAM PYTANIE DO CZYTELNIKÓW.NIE WIEM CZY DUŻO OSÓB TO CZYTA ,TOTEŻ CHCIAŁABYM SIĘ WAS SPYTAĆ CZY POWINNAM KONTYNUOWAĆ BLOGA.
NAPISZCIE W KOMENTARZACH JAKA JEST WASZA OPINIA.
love is eternal
piątek, 9 października 2015
środa, 10 czerwca 2015
rozdział 10
Nic nie widziałam.Jedyne co mogłam w tej chwili powiedzieć to to,że się cholernie bałam.Zapomniałam o Justinie ,w tej chwili to był najmniejszy problem.Nic tez nie słyszałam.Gdzie ja jestem?!?!Zapomniałam z tego lęku nawet to ,że mam siostrę .-Błagam pomóżcie mi-krzyczałam wewnątrz ,jednak nie zapowiadało się na to , aby ktoś mnie usłyszał.Po jakiś 10 minutach nagle zrobiło się jasno .Nie widziałam już żadnej obrzydliwej ciemności tylko palący moje oczy mocny blask,który wydaje mi się że z każdą chwilą wzrastał.Chwilę później ukazała się przed mną postać .Była przerażająco blada ,nie mogłam dojrzeć jej twarzy była zamazana.-Co to ma znaczyć -powiedziałam ,ale żadne moje słowo nie zostało przekazane publicznieCzemu mnie to spotyka?Nagle postać wyciągnęła do mnie rękę po czym powiedziała:-Jestem ,tu aby ci pomóc .Wiem ,że twoje życie na ziemi nie jest łatwe-po chwili ujrzałam twarz osoby stojącej przed mną .Nagle przestała być zamglona .Stała przed mną piękna kobieta o niebieskich tęczówkach tak soczystych , że przypominały kolor błękitnego nieba .Jej usta były tak pulchne ,że mogła jej ich pozazdrościć sama Angelina Jolie .Brwi za to były bardzo ciemne i grube .Można by powiedzieć ,że była kobiecym ideałem.Jej włosy opadały kaskadami na ramiona.Były koloru czarnego ,sięgały jej do samych bioder .Co więcej mówić była po prostu idealna.
-Mam nadzieję ,że chcesz abym ci pomogła .Tam gdzie będziemy jest cudownie.Nigdy już nie zaznasz problemów ,uwierz mi .Wiem ,że będziesz tęskniła za swoim chłopakiem i siostrą ,ale uwierz będzie za nimi chodził ich osobisty anioł stróż .-Nagle przypomniałam sobie o Justinie i swojej siostrze.No właśnie ,co ja mam robić ?Jestem młoda moje życie nie może minąć tak szybko .Z drugiej strony czemu mam nie zaznać życia w wiecznym szczęściu ?Może zobaczę tu swoich rodziców
-Masz 10 minut na zastanowienie ,wiem ,że to trudna sytuacja .Mam nadzieję,że podejmiesz słuszną decyzje .Pamiętaj..idź za głosem serca .One nigdy nie kłamie
Po tych słowach zniknęła ,rozpłynęła się ...nie wiem jak to ująć .
Byłam w strasznej rozsypce..co mam zrobić ?Miałam 10 minut z jednej strony marzę o spotkaniu rodziców a z drugiej chcę do Justina i mojej siostry .Co mam zrobić?
środa, 29 kwietnia 2015
rozdział 9 Rozdział który wszystko zmieni
Nie wiedziałam jak mam postąpić . Jechałam w jednym samochodzie z osobą na którą byłam niesamowicie zła ,ale jednocześnie nie mogłam się na nią gniewać . Nie możliwym jest siedzieć przez tyle godzin w aucie i się nie odezwać . Chciałabym być już na miejscu . Chłopak chyba zauważył moje zakłopotanie , bo spojrzał na mnie i już chciał coś powiedzieć ale w ostateczności się powstrzymał . Nie mogłam już więcej usiedzieć w tak beznadziejnej sytuacji . Mimo oporów odezwałam się . -Zamierzasz coś w końcu powiedzieć -spytałam się patrząc w przednie lusterko .
-Myślałem , że się obraziłaś dlatego się nie odzywałem .-powiedział po czym dłużej przyglądał mi się w oczy po czym odruchowo odwrócił wzrok ,będąc widocznie zmieszany.
Westchnęłam -To nie tak ,że jestem obrażona,po prostu wiele się przez ostatni czas dzieje ,moje porwanie i na dodatek spóźniłeś sie .Przecież wiesz, że cała ta sytuacja jest dla mnie ważna .Justin -tu ponownie westchnęłam -ja nie potrafię sie na ciebie gniewać ,nawet gdybym bardzo chciala.
-Kylie , wiem że to wszystko co sie wydarzyło jest dla ciebie trudne ,ale zrozum nie chciałem żebyś w taki oto sposób sie o tym dowiedziała.Tak szczerze to nie miałem zamiaru ci o tym wogóle mówić .Jesteś dla mnie naprawde bardzo ,ale to bardzo ważna ,no kurwa zrozum cała ta sytuacja dla mnie także nie jest prosta.Cholernie ,skręca mnie gdy cierpisz .Uwierz mi ,jestes dla mnie bardzo ale to bardzo ważna .Ja cie po prostu KOCHAM
Spojrzałam na niego oniemiała ,czy on ,JUSTIN BIEBER ,szanowany bogacz i miliarder ,powiedział ,że mnie kocha ?Chyba się przesłyszałam
-Powtórz -powiedziałam próbując powstrzymać szeroki uśmiech wkradający się na moje usta.
-Podpuszczasz mnie -powiedział lekko zirytowany ale na jego usta także wkradł się mały uśmiech
-Powtórz albo ci nie wybaczę -powiedziałam udając obrażoną ,po czym obróciłam się od niego tak ,iż przed mną centralnie była szyba .
Justin złapał mnie za ramię po czym przekręcił ,przez co miałam na widoku całą jego twarz .Każde jej detale .
Także na mnie spojrzał .
-Justin -powiedziałam lekko spanikowana -patrz na drogę ,dobra wybaczam ci tylko patrz na tą cholerną drogę .Odwróć się
On nadal nie dawał za wygraną jednak co jakiś czas spoglądał na szosę .
-Justin ,proszę cię chcesz abym osierociła swoją siostrę ? Tylko ja jej zostalam.
Zaczęłam potrzasać jego ramieniem .Czemu on jest tak cholernie uparty? Niby co jakiś czas patrzy na ulicę ,ale i tak wprowadzi nas zaraz do grobu.Błagam ,niech się opanuję .
Zaczęłam nim trząść i telepać ,aby tylko skupił się na drodzę .A on w błogim spokoju nadal pół okiem patrząc na szosę zaczął cytować mi jakiś wiersz którego w tej chwili nie miałam nawet jak przez stres ogarnąć :
**Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie.**
Po chwili skończył ,po czym nad czymś wielce się zastanawiał ,ale patrząc już w drogę .Nagle zaczęło sie kolejne piekło ,znowu na mnie spojrzał po czym zaczął ponownie cytować,a mnie oblał zimny pot :
**Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma. **
Po zacytowaniu ponownie spojrzał się na drogę ,ale był już za późno .
powiedział :KOCHAM CIĘ PO CZYM POCAŁOWAŁ
Jedyne co pamiętam to wielki hałas i krzyk Justina .Wiedział ,że nie uniknie uderzenia z tirem który właśnie w nas wjechał .Ochronił mnie swoim ciałem .Jedyne o czym w tamtym momencie myślałam to ,to co się stanie z moją siostrą .Ja nie mogłam umrzeć ,nie teraz gdy mam ją zostawić na pastwę losu ,jest sama ,muszę walczyć.To się tak nie może skończyć ,nie dla niej............
*************************************************************************************************************************
KONIEC ROZDZIAŁU ,NIC WIĘCEJ CO SIĘ BĘDZIE DZIAĆ NIE MOGĘ WYJAWIĆ .JEDYNIE OSOBA KTÓRA BĘDZIE MI POMAGAĆ ,BĘDZIE O WSZYSTKIM WIEDZIEĆ
-Myślałem , że się obraziłaś dlatego się nie odzywałem .-powiedział po czym dłużej przyglądał mi się w oczy po czym odruchowo odwrócił wzrok ,będąc widocznie zmieszany.
Westchnęłam -To nie tak ,że jestem obrażona,po prostu wiele się przez ostatni czas dzieje ,moje porwanie i na dodatek spóźniłeś sie .Przecież wiesz, że cała ta sytuacja jest dla mnie ważna .Justin -tu ponownie westchnęłam -ja nie potrafię sie na ciebie gniewać ,nawet gdybym bardzo chciala.
-Kylie , wiem że to wszystko co sie wydarzyło jest dla ciebie trudne ,ale zrozum nie chciałem żebyś w taki oto sposób sie o tym dowiedziała.Tak szczerze to nie miałem zamiaru ci o tym wogóle mówić .Jesteś dla mnie naprawde bardzo ,ale to bardzo ważna ,no kurwa zrozum cała ta sytuacja dla mnie także nie jest prosta.Cholernie ,skręca mnie gdy cierpisz .Uwierz mi ,jestes dla mnie bardzo ale to bardzo ważna .Ja cie po prostu KOCHAM
Spojrzałam na niego oniemiała ,czy on ,JUSTIN BIEBER ,szanowany bogacz i miliarder ,powiedział ,że mnie kocha ?Chyba się przesłyszałam
-Powtórz -powiedziałam próbując powstrzymać szeroki uśmiech wkradający się na moje usta.
-Podpuszczasz mnie -powiedział lekko zirytowany ale na jego usta także wkradł się mały uśmiech
-Powtórz albo ci nie wybaczę -powiedziałam udając obrażoną ,po czym obróciłam się od niego tak ,iż przed mną centralnie była szyba .
Justin złapał mnie za ramię po czym przekręcił ,przez co miałam na widoku całą jego twarz .Każde jej detale .
Także na mnie spojrzał .
-Justin -powiedziałam lekko spanikowana -patrz na drogę ,dobra wybaczam ci tylko patrz na tą cholerną drogę .Odwróć się
On nadal nie dawał za wygraną jednak co jakiś czas spoglądał na szosę .
-Justin ,proszę cię chcesz abym osierociła swoją siostrę ? Tylko ja jej zostalam.
Zaczęłam potrzasać jego ramieniem .Czemu on jest tak cholernie uparty? Niby co jakiś czas patrzy na ulicę ,ale i tak wprowadzi nas zaraz do grobu.Błagam ,niech się opanuję .
Zaczęłam nim trząść i telepać ,aby tylko skupił się na drodzę .A on w błogim spokoju nadal pół okiem patrząc na szosę zaczął cytować mi jakiś wiersz którego w tej chwili nie miałam nawet jak przez stres ogarnąć :
**Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie.**
Po chwili skończył ,po czym nad czymś wielce się zastanawiał ,ale patrząc już w drogę .Nagle zaczęło sie kolejne piekło ,znowu na mnie spojrzał po czym zaczął ponownie cytować,a mnie oblał zimny pot :
**Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma. **
Po zacytowaniu ponownie spojrzał się na drogę ,ale był już za późno .
powiedział :KOCHAM CIĘ PO CZYM POCAŁOWAŁ
Jedyne co pamiętam to wielki hałas i krzyk Justina .Wiedział ,że nie uniknie uderzenia z tirem który właśnie w nas wjechał .Ochronił mnie swoim ciałem .Jedyne o czym w tamtym momencie myślałam to ,to co się stanie z moją siostrą .Ja nie mogłam umrzeć ,nie teraz gdy mam ją zostawić na pastwę losu ,jest sama ,muszę walczyć.To się tak nie może skończyć ,nie dla niej............
*************************************************************************************************************************
KONIEC ROZDZIAŁU ,NIC WIĘCEJ CO SIĘ BĘDZIE DZIAĆ NIE MOGĘ WYJAWIĆ .JEDYNIE OSOBA KTÓRA BĘDZIE MI POMAGAĆ ,BĘDZIE O WSZYSTKIM WIEDZIEĆ
pomoc z blogiem
Jest taka sprawa kochane moje czytelniczki,blog nadal jest i będzie aktywny ,po prostu szukam chętnej do pomocy mi właśnie w nim ,piszcie do mnie w komentarzach ,każdy ma szanse
Ps.osoba która będzie wybrana dostanie niedokończony rozdział i jej zadaniem będzie pomóc mi w jego dokończeniu .KAŻDY MA SZANSE POWTARZAM !!PISZCIE !!
tak wyglądają statystyki no wiec widac iz mam czytelnikow i wasza robota nie pojdzie na marne skarby !!
Ps.osoba która będzie wybrana dostanie niedokończony rozdział i jej zadaniem będzie pomóc mi w jego dokończeniu .KAŻDY MA SZANSE POWTARZAM !!PISZCIE !!
tak wyglądają statystyki no wiec widac iz mam czytelnikow i wasza robota nie pojdzie na marne skarby !!
sobota, 22 listopada 2014
Rozdział 8
Jest godzina 18:04 a go nadal nie ma . Trudno ,jego problem skoro nie chciał przyjechać to będzie miał nauczkę .Mówiłam mu aby się nie spóźniał a on ? Wkurzona na maksa poszłam zrobić sobie kolacje , która składała się z makaronu z serem .Może to przynajmniej poprawi mi humor .Wzięłam telefon do ręki i zobaczyłam godzinę 18:15 , miałam tylko 18% baterii . Poszłam więc do kuchni i wsadziłam telefon pod ładowarkę . Następnie weszłam do swojej przestronnej łazienki i napuściłam wody na kąpiel .
Od razu słuchać było stukanie z dołu .Poszłam więc tam , przed mną stał wiadomo nie kto inny a nasz kochany JUSTIN . Otworzyłam drzwi po czym skierowałam się na górę nawet na niego nie patrząc .
-Kylie , czekaj musisz mnie wysłuchać . -powiedział Justin po czym złapał mnie za nadgarstek
-Nie Justin , dałam ci wyznaczoną godzinę a ty nie przyjechałeś .A teraz jedź do siebie lub coś a ja idę się wykąpać . -powiedziałam stanowczo
Następnie skierowałam się w stronę łazienki . Chciałam zatrzasnąć drzwi , ale nie pozwolił mi na to Justin .Byłam na niego mega wkurzona .
Dobra , Kylie spokój udawaj , że go nie widzisz .Tak jak powiedziałam tak zrobiłam .
Zdjęłam z siebie bluzkę a po tym szorty . Czułam na sobie wzrok szatyna .
Spokój .
Spokój .
Powtarzałam sobie , po czym zdecydowałam się na zdjęcie bielizny . Wstyd otaczał mnie . Było mi po prostu źle , że paradowałam nago przed nim . Kylie -myślałam sobie - pamiętaj jesteś chuda , ładna . Nie masz się czego bać .
Weszłam do wanny po czym nasmarowałam się balsamem . Szatyn , co chwile zbliżał się w moim kierunku .Wiedziałam , że bardzo go w tej sytuacji pociągam .
-Kylie , nie obrażaj się na mnie .Skarbie . -powiedział próbując w moje oczy a nie w biust .
Nie udawało mu się to , ale próbował , to się liczy .
-Justin , czekałam na ciebie , chcesz żebym ci wybaczyła ?
-Tak , pragnę tego Kylie , przecież wiesz , chcę żeby było jak dawniej , proszę .
Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem . Od razu się w nim zatopiłam .
On robił to specjalnie . Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało , po czym powiedziałam :
-Justin , okay wybaczam ci .Nie zawiedź mnie , proszę .
-Dziękuje , dziękuje -powiedział , po czym mnie przytulił
Po chwili poczuł się skrępowany , gdy przypomniał sobie , że jestem naga . Wyszłam z wanny , po czym otarłam się ręcznikiem i nałożyłam jeansy i biały crop top .
-Kylie , a teraz szybko szykuj się -powiedział -jedziemy do twojej rodziny
Stałam w miejscu oszołomiona . Czy on właśnie powiedział , że jednak jedziemy ?
-J , jak to jedziemy -przecież jest już 22:00 , nie zdążymy .
-Normalnie , dawaj jedziemy już już , przyjadę za godzinę masz być spakowana .
-Okay , leć już -powiedziałam po czym poszłam się spakować
Pospiesznie spakowałam sukienkę , 2 pary jeansów , 2 tshirty , bluzę i balerinki . Do tego włożyłam ładowarkę , laptopa i inne niezbędnie rzeczy .
Gdy wyszłam przed dom była godzina 22:30 . Zgarnęłam jeszcze kota i wsadziłam go do specjalnej klatki . Następnie poszłam do sąsiadki i kazałam nakarmić psa gdy mnie nie będzie .
Serdecznie się pożegnałam i ruszyłam przed dom . Zamknęłam jeszcze wszystkie wejścia , po czym czekałam na Justina . Przyjechał prawie od razu po moim przyjściu .Spakowałam kota na tylne siedzenie po czym walizki do bagażnika .
-No to jedziemy -powiedziałam po czym ruszyliśmy w długą drogę .
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`
Rozdział bardzo krótki , za co przepraszam ;c
Od razu słuchać było stukanie z dołu .Poszłam więc tam , przed mną stał wiadomo nie kto inny a nasz kochany JUSTIN . Otworzyłam drzwi po czym skierowałam się na górę nawet na niego nie patrząc .
-Kylie , czekaj musisz mnie wysłuchać . -powiedział Justin po czym złapał mnie za nadgarstek
-Nie Justin , dałam ci wyznaczoną godzinę a ty nie przyjechałeś .A teraz jedź do siebie lub coś a ja idę się wykąpać . -powiedziałam stanowczo
Następnie skierowałam się w stronę łazienki . Chciałam zatrzasnąć drzwi , ale nie pozwolił mi na to Justin .Byłam na niego mega wkurzona .
Dobra , Kylie spokój udawaj , że go nie widzisz .Tak jak powiedziałam tak zrobiłam .
Zdjęłam z siebie bluzkę a po tym szorty . Czułam na sobie wzrok szatyna .
Spokój .
Spokój .
Powtarzałam sobie , po czym zdecydowałam się na zdjęcie bielizny . Wstyd otaczał mnie . Było mi po prostu źle , że paradowałam nago przed nim . Kylie -myślałam sobie - pamiętaj jesteś chuda , ładna . Nie masz się czego bać .
Weszłam do wanny po czym nasmarowałam się balsamem . Szatyn , co chwile zbliżał się w moim kierunku .Wiedziałam , że bardzo go w tej sytuacji pociągam .
-Kylie , nie obrażaj się na mnie .Skarbie . -powiedział próbując w moje oczy a nie w biust .
Nie udawało mu się to , ale próbował , to się liczy .
-Justin , czekałam na ciebie , chcesz żebym ci wybaczyła ?
-Tak , pragnę tego Kylie , przecież wiesz , chcę żeby było jak dawniej , proszę .
Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem . Od razu się w nim zatopiłam .
On robił to specjalnie . Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało , po czym powiedziałam :
-Justin , okay wybaczam ci .Nie zawiedź mnie , proszę .
-Dziękuje , dziękuje -powiedział , po czym mnie przytulił
Po chwili poczuł się skrępowany , gdy przypomniał sobie , że jestem naga . Wyszłam z wanny , po czym otarłam się ręcznikiem i nałożyłam jeansy i biały crop top .
-Kylie , a teraz szybko szykuj się -powiedział -jedziemy do twojej rodziny
Stałam w miejscu oszołomiona . Czy on właśnie powiedział , że jednak jedziemy ?
-J , jak to jedziemy -przecież jest już 22:00 , nie zdążymy .
-Normalnie , dawaj jedziemy już już , przyjadę za godzinę masz być spakowana .
-Okay , leć już -powiedziałam po czym poszłam się spakować
Pospiesznie spakowałam sukienkę , 2 pary jeansów , 2 tshirty , bluzę i balerinki . Do tego włożyłam ładowarkę , laptopa i inne niezbędnie rzeczy .
Gdy wyszłam przed dom była godzina 22:30 . Zgarnęłam jeszcze kota i wsadziłam go do specjalnej klatki . Następnie poszłam do sąsiadki i kazałam nakarmić psa gdy mnie nie będzie .
Serdecznie się pożegnałam i ruszyłam przed dom . Zamknęłam jeszcze wszystkie wejścia , po czym czekałam na Justina . Przyjechał prawie od razu po moim przyjściu .Spakowałam kota na tylne siedzenie po czym walizki do bagażnika .
-No to jedziemy -powiedziałam po czym ruszyliśmy w długą drogę .
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`
Rozdział bardzo krótki , za co przepraszam ;c
piątek, 14 listopada 2014
Opóźnienie rozdziału ;c
Rozdział możecie oczekiwać dopiero od 16-27 listopada . Oskarżać możecie jedynie moich nauczycieli którzy postanowili zadać nam 6 sprawdzianów w tygodniu . Przepraszam .Jeśli będą komentarze może dodam :) , poświęcę się dla was :D .
poniedziałek, 10 listopada 2014
rozdział 7
Nic nie rozumiałam , co niby miał im oddać Justin . To wszystko jest takie popieprzone .
Gwałtownie zerwałam się z łóżka i pobiegłam w stronę Justina . Wtuliłam się w niego , on widząc , że nie jestem na niego zła odetchnął z ulgą .
-Justin , o co chodzi -spytałam zlękniona .W tej chwili bałam się odpowiedzi , nie obchodziło mnie co z nami zrobią , obchodziło mnie to , co Justin przed mną ukrywa .
-Bo ja , ja -powiedział ale się z lękł
-No dawaj Bieber wyduś to -powiedział nie wiadomo skąd jakiś głos
-No dawaj -krzyknęłam poddenerwowana
-No widać twój kochaś boi się odpowiedzieć , dlatego ja za niego powiem -spojrzałam na Justina który widać obawiał się tego , co powie ten koleś - otóż on , czyli Justin porwał moją siostrę i dwie jej koleżanki i sprzedał do klubu towarzyskiego.Było to jakieś 3 lata temu i dzisiaj jeśli nie odzyskam siostry i jej koleżanek , chociaż nie wystarczy mi siostra , to zabije cię na jego oczach .
Spojrzałam na Justina z pogardą , byłam na niego mega wkurzona . Jak on mógł handlować kobietami ?
-Jesteś największym dupkiem jakiego znam -krzyknęłam -Nienawidzę cię
-Kylie przepraszam , żałuje tego co zrobiłem ale zrozum , to było 3 lata temu . Nie miałem firmy , potrzebowałem pieniędzy .Co miałem niby zrobić , tobie to łatwo powiedzieć miałaś pieniądze , twoi rodzice byli dziani , a ja ? Ja kurwa ledwo miałem na rachunki .
-Wiesz co ? Jest wiele zawodów -krzyknęłam -A ty musiałeś wybrać takie gówno , i nie żal było ci tamtych dziewczyn , one nic ci nie zrobiły -krzyknęłam , moje oczy były już mokre . Nie chciałam tego pokazać i szybkim ruchem je wytarłam .
-Żal mi ich , nie mogłem spać po nocach po tym co zrobiłem , dlatego je znalazłem , będą za jakąś godzinę , Damien je przywiezie .
-Masz szczęście Bieber , gdy przyjadą dziewczyny , wypuszczę was .A teraz siedźcie tu razem i czekajcie -powiedział po czym wyszedł .
-Kylie , ja -zawahał się -ja cię przepraszam , nie chciałem żebyś się dowiedziała o tym , sam chciałby tego co się stało uniknąć .
Resztę czasu siedzieliśmy w ciszy , byłam wkurzona na Justina , jak on mógł , rozumiem rachunki , wydatki , sama mam z tym problem no ale takie coś ?
Zawiodłam się na nim , myślałam , że jest niesamowity , uczciwy a tu proszę taka świnia .
Postanowiłam , że nie wybaczę mu dopiero za jakiś czas , niech nie myśli , że ma wszystko co chce od tak . Niech się potrudzi .
Co chwila zerkałam na Justina , cały czas mi się przypatrywał . Jego twarz była pełna wstydu i upokorzenia .Przynajmniej jest taki plus , że rozumie ,że popełnił błąd i nie ma w dupie tego co zrobił.
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos otwieranych drzwi
-Możecie iść -krzyknął ten sam głos co wcześniej
Wstałam z miejsca i podeszłam do mężczyzny .
-Mogę odzyskać kartę do telefonu -spytałam się go
-No jasnee , już ci daję -powiedział po czym podał mi kartę .
Wzięłam ją od niego , po czym wyszłam z budynku . Za mną biegł Justin .
-Masz zamiar iść piechotą -powiedział rozdrażniony szatyn .
Że co , teraz ja jestem zła ? Wiedząc że nie ma innego wyjścia pokierowałam się za nim w stronę jego audi .
Szatyn z przyzwyczajenia otworzył mi drzwi po czym sam poszedł na swoje miejsce kierowcy.
Usiadłam wygodnie ,po czym zaczęłam wkładać kartę do swojego telefonu .
Nadal obrażona , zaczęłam przeglądać jakieś nieistotnie rzeczy z telefonie .
Szatyn co chwila patrzył się na mnie ukradkiem .
Gdy podjechaliśmy pod mój dom , chciałam wysiąść ale chłopak złapał mnie za nadgarstek .
-Możemy się na siebie gniewać cały czas , ale co to da -powiedział
-Puść mnie -krzyknęłam
-Nie do póki się ze mną nie pogodzisz -powiedział
-Nie
-Tak -powiedział
-Nie
-Tak
-Nie
-Tak , do cholery Kylie masz zamiar kłócić się jak małe dzieci ? Jesteśmy już duzi
inaczej powinniśmy rozwiązywać sprawy .-powiedział patrząc na mnie z nadzieją
-Dobra -powiedziałam z irytacja -bądź po mnie dziś o 18:00 ,pojedziemy do dziadków , droga zajmuje z 10h , rano będziemy na miejscu . Masz się nie spóźnić .
Pożegnałam się z nim po czym weszłam do domu . Odetchnęłam z ulgą , może nie będzie aż tak źle .
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
4 KOMENTARZE = ROZDZIAŁ 8 !!!
Gwałtownie zerwałam się z łóżka i pobiegłam w stronę Justina . Wtuliłam się w niego , on widząc , że nie jestem na niego zła odetchnął z ulgą .
-Justin , o co chodzi -spytałam zlękniona .W tej chwili bałam się odpowiedzi , nie obchodziło mnie co z nami zrobią , obchodziło mnie to , co Justin przed mną ukrywa .
-Bo ja , ja -powiedział ale się z lękł
-No dawaj Bieber wyduś to -powiedział nie wiadomo skąd jakiś głos
-No dawaj -krzyknęłam poddenerwowana
-No widać twój kochaś boi się odpowiedzieć , dlatego ja za niego powiem -spojrzałam na Justina który widać obawiał się tego , co powie ten koleś - otóż on , czyli Justin porwał moją siostrę i dwie jej koleżanki i sprzedał do klubu towarzyskiego.Było to jakieś 3 lata temu i dzisiaj jeśli nie odzyskam siostry i jej koleżanek , chociaż nie wystarczy mi siostra , to zabije cię na jego oczach .
Spojrzałam na Justina z pogardą , byłam na niego mega wkurzona . Jak on mógł handlować kobietami ?
-Jesteś największym dupkiem jakiego znam -krzyknęłam -Nienawidzę cię
-Kylie przepraszam , żałuje tego co zrobiłem ale zrozum , to było 3 lata temu . Nie miałem firmy , potrzebowałem pieniędzy .Co miałem niby zrobić , tobie to łatwo powiedzieć miałaś pieniądze , twoi rodzice byli dziani , a ja ? Ja kurwa ledwo miałem na rachunki .
-Wiesz co ? Jest wiele zawodów -krzyknęłam -A ty musiałeś wybrać takie gówno , i nie żal było ci tamtych dziewczyn , one nic ci nie zrobiły -krzyknęłam , moje oczy były już mokre . Nie chciałam tego pokazać i szybkim ruchem je wytarłam .
-Żal mi ich , nie mogłem spać po nocach po tym co zrobiłem , dlatego je znalazłem , będą za jakąś godzinę , Damien je przywiezie .
-Masz szczęście Bieber , gdy przyjadą dziewczyny , wypuszczę was .A teraz siedźcie tu razem i czekajcie -powiedział po czym wyszedł .
-Kylie , ja -zawahał się -ja cię przepraszam , nie chciałem żebyś się dowiedziała o tym , sam chciałby tego co się stało uniknąć .
Resztę czasu siedzieliśmy w ciszy , byłam wkurzona na Justina , jak on mógł , rozumiem rachunki , wydatki , sama mam z tym problem no ale takie coś ?
Zawiodłam się na nim , myślałam , że jest niesamowity , uczciwy a tu proszę taka świnia .
Postanowiłam , że nie wybaczę mu dopiero za jakiś czas , niech nie myśli , że ma wszystko co chce od tak . Niech się potrudzi .
Co chwila zerkałam na Justina , cały czas mi się przypatrywał . Jego twarz była pełna wstydu i upokorzenia .Przynajmniej jest taki plus , że rozumie ,że popełnił błąd i nie ma w dupie tego co zrobił.
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos otwieranych drzwi
-Możecie iść -krzyknął ten sam głos co wcześniej
Wstałam z miejsca i podeszłam do mężczyzny .
-Mogę odzyskać kartę do telefonu -spytałam się go
-No jasnee , już ci daję -powiedział po czym podał mi kartę .
Wzięłam ją od niego , po czym wyszłam z budynku . Za mną biegł Justin .
-Masz zamiar iść piechotą -powiedział rozdrażniony szatyn .
Że co , teraz ja jestem zła ? Wiedząc że nie ma innego wyjścia pokierowałam się za nim w stronę jego audi .
Szatyn z przyzwyczajenia otworzył mi drzwi po czym sam poszedł na swoje miejsce kierowcy.
Usiadłam wygodnie ,po czym zaczęłam wkładać kartę do swojego telefonu .
Nadal obrażona , zaczęłam przeglądać jakieś nieistotnie rzeczy z telefonie .
Szatyn co chwila patrzył się na mnie ukradkiem .
Gdy podjechaliśmy pod mój dom , chciałam wysiąść ale chłopak złapał mnie za nadgarstek .
-Możemy się na siebie gniewać cały czas , ale co to da -powiedział
-Puść mnie -krzyknęłam
-Nie do póki się ze mną nie pogodzisz -powiedział
-Nie
-Tak -powiedział
-Nie
-Tak
-Nie
-Tak , do cholery Kylie masz zamiar kłócić się jak małe dzieci ? Jesteśmy już duzi
inaczej powinniśmy rozwiązywać sprawy .-powiedział patrząc na mnie z nadzieją
-Dobra -powiedziałam z irytacja -bądź po mnie dziś o 18:00 ,pojedziemy do dziadków , droga zajmuje z 10h , rano będziemy na miejscu . Masz się nie spóźnić .
Pożegnałam się z nim po czym weszłam do domu . Odetchnęłam z ulgą , może nie będzie aż tak źle .
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
4 KOMENTARZE = ROZDZIAŁ 8 !!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)